czwartek, 14 marca 2019

Leon, Matylda i mleko


Znalezione obrazy dla zapytania leon besson milkZ kalendarza wynika, że 14 marca imieniny obchodzą Leon i Matylda. Bardzo filmowy zestaw solenizantów. „Leon” (po polsku zwany „Leonem zawodowcem”) to jeden z moich ukochanych filmów. Choć jedzenie nie pełni w nim istotnej funkcji, jest w fabule jeden kulinarny motyw o wyjątkowym znaczeniu – mleko.
Wszyscy świetnie to znamy, ale jednak pozwolę sobie przypomnieć. Matyldę i Leona – dwoje wielkomiejskich samotników – połączył dramat, który rozegrał się w mieszkaniu dziewczynki. Zamordowana została cała jej rodzina. Bohaterka dowiaduje się o tym, gdy wraca ze sklepu z zakupami, które zrobiła na polecenie ojca oraz – no, właśnie! – dwoma kartonami mleka dla Leona. Mordercy stoją na klatce, a przez uchylone drzwi widać, do jakiej masakry doszło. Dziewczynka ze łzami w oczach mija swoje mieszkanie, udając, że niczego nie zauważyła i naciska dzwonek przy drzwiach Leona. Bohater dość długo waha się, czy otworzyć, w końcu jednak wpuszcza dziewczynkę do środka. Przez uchylające się drzwi wylewa się jasne, ciepłe światło, które opromienia dziewczynkę. Wywołuje to wrażenie, jakby Matylda przekraczając próg mieszkania Leona, przechodziła do zupełnie innego wymiaru.

niedziela, 10 marca 2019

Co dziś na śniadanie? Chaplinowskie pankejki i przepis na bananowe placki śniadaniowe


Nie lubię jeść śniadań sama. Tyle się mówi o wspólnych obiadach lub kolacjach, ale o wspólnych śniadaniach wspomina się rzadko… Ostatnio jednym z moich ulubionych śniadaniowych dań są bananowe placki - ciepłe, pachnące, słodkie. Przepis podaję pod koniec dzisiejszego wpisu.

Jak podaje Judith M. Fertig, etymologia słowa breakfast – jako nazwy porannego, pierwszego w ciągu dnia posiłku – związana jest z frazą breaking the fast. Chodzi wszak o zakończenie całonocnego postu. Spośród wszystkich posiłków śniadanie – to jedzone w domu – jest bodaj najbardziej prywatnym. Jesteśmy sami lub ze współdomownikami, bez makijażu, jeszcze zaspani, może nawet wciąż w piżamie.

piątek, 8 marca 2019

„Głodnemu film na myśli”. Tematyczny numer „Kultury Popularnej”






Interesujące konferencyjne spotkanie zaowocowało lekturą, która powinna przypaść do gustu fanom filmowych kulinariów. 

Na numer „Głodnemu film na myśli” składa się kilkanaście tekstów – bardzo zróżnicowanych tematycznie: od polskich seriali, przez „Co gryzie Gilberta Grape’a?” i filmy Woody’ego Allena, po filmy kanibalistyczne. Ci, którym hasło food film kojarzy się głównie z filmami lekkimi i apetycznymi, mogą być mocno zaskoczeni. Wśród analizowanych przez autorów filmowych scen, smaczne i przyjemne fragmenty są nieliczne, a nawet jeśli się zdarzają, to szybko okazuje się, że skrywają w sobie mroczne podteksty.
Cały numer „Głodnemu film na myśli” dostępny on-line: https://kulturapopularna-online.pl/resources/html/articlesList?issueId=11388

poniedziałek, 4 marca 2019

"Mad Men" (1)

Betty w swej "naturalnej" przestrzeni

Mam taką osobistą serialową „listę hańby”. Znajdują się na niej tytuły seriali, które każdy obejrzeć powinien, a których do tej pory nie widziałam. Tym razem odhaczam „Mad Men”. Zaczynam 3. sezon, więc jeszcze sporo przede mną, ale już teraz jestem ogromnie zaskoczona, jak ważną rolę pełni w fabule jedzenie. Już wcześniej sporo o serialu słyszałam, ale jakoś nie trafiłam na analizy eksponujące obecność motywów kulinarnych. Dziwne…

„Mad Men” pokazuje kwintesencję amerykańskiej kultury konsumpcyjnej początku lat 60. – pracowników agencji reklamowej, ich rodziny oraz klientów. To świat, którego istotę wytycza wynik potyczki Kennedy-Nixon; świat, w którym za chwilę do głosu dojdzie pokolenie easy riderów, a kobiety dzielą się na te, które chcą być jak Marylin i te, które chcą być jak Jackie. To też rzeczywistość, w której za moment objawi się Julia Child. Nie sposób tu o niej nie wspomnieć, ponieważ w tkance fabuły niezwykle ważną funkcję odgrywają postaci kobiece, ukazywane nie tylko barwnie i różnorodnie (choć i stereotypowo jednocześnie, o czym jeszcze za chwilę), ale także – w procesie przemian. To o tyle interesujące, że właśnie bohaterki są w serialowej czasoprzestrzeni pokazane jako stawiające czoło rzeczywistości i podążające za nurtem społeczno-kulturowych przemian. Z kolei męskie postaci wydają się w tej rzeczywistości niejako „zasklepione” – opierają się zmianom; może ich nie rozumieją, a może właśnie rozumieją na tyle dobrze, by wiedzieć, że ich nie chcą, bo oznaczają upadek (lub co najmniej poważne zachwianie) męskiej dominacji…