czwartek, 14 marca 2019

Leon, Matylda i mleko


Znalezione obrazy dla zapytania leon besson milkZ kalendarza wynika, że 14 marca imieniny obchodzą Leon i Matylda. Bardzo filmowy zestaw solenizantów. „Leon” (po polsku zwany „Leonem zawodowcem”) to jeden z moich ukochanych filmów. Choć jedzenie nie pełni w nim istotnej funkcji, jest w fabule jeden kulinarny motyw o wyjątkowym znaczeniu – mleko.
Wszyscy świetnie to znamy, ale jednak pozwolę sobie przypomnieć. Matyldę i Leona – dwoje wielkomiejskich samotników – połączył dramat, który rozegrał się w mieszkaniu dziewczynki. Zamordowana została cała jej rodzina. Bohaterka dowiaduje się o tym, gdy wraca ze sklepu z zakupami, które zrobiła na polecenie ojca oraz – no, właśnie! – dwoma kartonami mleka dla Leona. Mordercy stoją na klatce, a przez uchylone drzwi widać, do jakiej masakry doszło. Dziewczynka ze łzami w oczach mija swoje mieszkanie, udając, że niczego nie zauważyła i naciska dzwonek przy drzwiach Leona. Bohater dość długo waha się, czy otworzyć, w końcu jednak wpuszcza dziewczynkę do środka. Przez uchylające się drzwi wylewa się jasne, ciepłe światło, które opromienia dziewczynkę. Wywołuje to wrażenie, jakby Matylda przekraczając próg mieszkania Leona, przechodziła do zupełnie innego wymiaru.

Susan Hayward pisze, że para głównych bohaterów wchodzi w potrójną relację: ojciec – córka, matka – syn oraz kochanek – kochanka. Autorka podkreśla jednocześnie, że w każdą z trzech więzi wpisany jest paradoks, który sprawi, że nie będzie się ona mogła w pełni rozwinąć [por. Hayward 1998: 139-144]. Jako córka Matylda jest posłuszna Leonowi, który zabrania jej palić oraz każe dużo ćwiczyć i pić mleko. To ostatnie Hayward interpretuje wręcz jako dążenie w stronę relacji macierzyńskiej – to matka daje swojemu dziecku mleko jako pierwszy pokarm. Z drugiej strony, Matylda wielokrotnie pełni w ich relacji funkcję „dorosłego”, choćby dlatego, że wydaje Leonowi polecenie, by nauczył ją zabijać i w dodatku oferuje mu za tę naukę zapłatę (niezależność finansowa), co w oczywisty sposób burzy relację dziecięcej podległości rodzicowi. Co więcej, dziewczynka pokazuje mężczyźnie niektóre uroki życia (jak choćby spanie na łóżku, zamiast w fotelu), sprząta mu i robi zakupy, a gdy orientuje się, że Leon jest analfabetą, uczy go czytać. Przejmuje tym samym pewne elementy roli matki-opiekunki, tyle że oczywiście nie może jej w pełni realizować jako dwunastoletnia przestraszona dziewczynka. Z kolei, Luc Besson w jednym z wywiadów przekonywał, że „Leon” to opowieść o dwojgu dzieciach, dziewczynce i chłopcu. Mentalnie oboje mają po dwanaście lat, oboje są zagubieni i się kochają. Bez względu na to, jak postrzegamy tę dorosło-dziecięcą relację oraz akcenty dorosłości i dziecięcości w obu postaciach, motyw mleka okazuje się kluczowy.
Leon – choć zarabia jako płatny morderca – przedstawiany jest jako odważny i honorowy „człowiek z zasadami”. Jego dewiza „oprócz kobiet i dzieci” oraz poświęcenie, na jakie zdobywa się, by pomścić śmierć braciszka Matyldy, sprawia, że widzimy w nim samotnego jeźdźca z klasycznych westernów. Tym bardziej, że także w schemacie fabularnym „Leona” odnajdziemy związki z gatunkiem westernu. Jest tu przecież Zły (Stansfield) terroryzujący zamkniętą społeczność lokalną (mieszkańcy kamienicy) oraz przybywający z daleka na ratunek Dobry. Z bohaterami klasycznych westernów łączy Leona także piętno bolesnej przeszłości (w toku akcji dowiadujemy się, że jest imigrantem, który przybył do Nowego Jorku uciekając przed wspomnieniami), brawura i niechęć do wchodzenia w bliskie relacje z otoczeniem. Zresztą, sam Leon demonstruje swoją fascynację bohaterami westernów, naśladując w jednej ze scen Johna Wayne’a – jednego z najbardziej charakterystycznych odtwórców ról w filmach tego gatunku (m.in. pamiętne kreacje w „Dyliżansie”, 1939 i „Rio Grande”, 1950, Johna Forda, czy „Rzece czerwonej”, 1948, Howarda Hawksa).
Podobnie jak bohaterowie westernów Leon pije regularnie, tyle że nie whisky, a mleko. Właśnie ze szklaneczką mleka widzimy go w pierwszej scenie - gdy przyjmuje kolejne zlecenie.

Jak zauważa Łukasz Plesnar – Zarówno na prawdziwym Zachodzie, jak i jego filmowym odpowiedniku, alkohol – prócz funkcji użytkowych – pełnił również rolę swoiście pojętego symbolu męskości. Prawdziwy mężczyzna musiał nie tylko celnie strzelać i mocno uderzać pięścią, ale i pić – regularnie, choć umiarkowanie. Picie przez Leona mleka w pierwszym momencie może być uznane za element parodii gatunku i budzić skojarzenia na przykład z Lemoniadowym Joe – tytułowym bohaterem czechosłowackiego filmu Oldřicha Lipsky’ego z 1964 roku który też bynajmniej nie raczył się alkoholem. Jednak ponieważ w filmie brak innych parodystycznych chwytów, odbiorca musi taki trop zarzucić jako niespójny z wymową całości. Z drugiej strony, upodobanie do mlecznych napojów i starych musicali łączy Leona z bohaterami „Mechanicznej pomarańczy” (1971), Stanleya Kubricka, którzy w swoim ulubionym pubie Korova Milky Bar popijają drinki na bazie mleka, a główny bohater w trakcie brutalnego napadu nuci szlagier z „Deszczowej piosenki” (1952, reż. Stanley Donen). Pamiętacie, że Leon jest fanem starych musicali?
Filmowe mleko kumuluje wszystkie te – wydawałoby się sprzeczne – motywy i znaczenia: opiekuna i dziecka, bezwzględnego mordercy, a jednak człowieka z zasadami, ostatniego sprawiedliwego i wrażliwca…
✷✷✷✷✷
Fanom Luca Bessona oraz filmu „Leon zawodowiec” polecam książkę Susan Hayward „Luc Besson” (Manchester University Press, 1998) oraz – nieśmiało – moją: „Luc Besson. Uśmiechnięta twarz filmowego postmodernizmu” (Sedno, 2012).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz